Jest mężczyzną, co więcej człowiekiem.
Z zawodu jest dwulicowy, pasjonuje go śmierć.
Tak, jest Nekromantą.
Całkiem pysznym nekromantą.
Ma szklane oko, ale to nic takiego.
Ot, jedna z wielu bestialskich sztuczek.
Jest jak każdy człowiek pełen zalet i wad. Ciężko u niego powiedzieć które są które, jest bowiem zmienny i skłonny do dopasowań niczym woda. A właściwie to jak bagno. Daleko mu przeto do czystości. Owija się w okół swej ofiary, wabi ją błędnym ognikiem w postaci srebrników lub uroków tylko po to by zamienić się w trzęsawisko. Można się w niego jedynie zapaść.
Upaść razem z nim.
Tak, zdaje się, że Randel nie ma własnego charakteru.
Na pewno można powiedzieć tylko, że jest inteligentny i wyniosły. Ah, no i dotrzymuje słowa. Problem jest tylko taki, że nigdy go nikomu nie daje.
Odrobina litości, muści publiczności, mówimy przecież o czarnym magu.
Nie jest zły, nie do szpiku kości. Jeśli o to zapytasz, sam zaprzeczy i wytłumaczy, że po prostu ma inną wizję idealnego świata od większości społeczeństwa. Zwyczajnie intryguje go śmierć, tak jak intruguje ona każdego filozofa, smakuje mu władza, tak jak każdemy kucharzowi smakują winogrona, kusi go nieograniczonośc, ale czemuż nie? Każdy z nas jej choć trochę pragnie, sęk w tym, że nieliczni mają czelność o nią prosić.
Historia kołem się toczy, jeśli zrozumiecie mój subtelny żart.
Oczywiście dla czarnego maga zabawy ze śmiercią to nic takiego, ktoś powiedział przeto kiedyś mortuorum possunt saltare. W mniemaniu Randela ów osobnik się nie mylił.
Miał kiedyś kochankę, jedną niezwykle wierną, lecz zmarła na tyfus nim urodziła mu kiegokolwiek potomka. Nie dlatego jednak interesuje się nekromantią, o nie! On po prostu chce się pobawić, zdobyć trochę szacunku, wywołać nieco strachu.
Raz jedyny miał ucznia, Calamusem go zwali. Nie poszedł w jego ślady, na skrzyżowniu dróg się rozstali. Teraz Calamus odziedziczył po swym mistrzu sklep z zaklęciami, podczas gdy sam uzurpator w katakumbach się czai. Planuje swój rewanż, na tych co w pełni odebrali mu światło dnia, no i szuka wyzysku... W postaci wilczego i kociego mienia.
|napomknę jeszcze na marginesie, że przyjdzie czas, gdy Randel podejmie jeszcze raz uczenia. na razie nie skrzyżował jednak dróg z godnym młodzianem... jeśli komuś chcę się grać, młodego, ambitnego bledziucha to proszę dajcie mi znać. może uda nam się razem coś zrobić.|
ARTWORK IN THIS POST (c) *anndr
No comments:
Post a Comment